Wczoraj spędziliśmy dzień na działce.
Zajeliśmy się naszym pięknym zardzewiałym słupkiem i doprowadziliśmy go do porządku przed montażem okien.
Jeszcze przedwczoraj słup wyglądał tak ( stare zdjęcie, ale pokazuje istotę sprawy ):
A tak z bliska:
Ale do sedna
Słup został potraktowany wiertarką z zamontowaną do niej szczotką
( około godziny mordęgi ):
ale czas przy tej pracy zleciał baardzo szybko ( jeśli znacie jakieś lepsze i szybsze metody, to chętnie je od was usłyszę.. tfu!!: przeczytam )
Potem, po zdarciu wierzchniej warstwy rdzy, na słup poszedł taki ciekawy preparat ( uwaga! dostępny w sieci moich ulubionych marketów budowlanych za symboliczną kwotę 5,99 ):
Odrdzewiacz zadziałał błyskawicznie i razem z nim spłynęły ze słupa resztki "miedzianego" nalotu...
Potem wytarliśmy słupek porządnie ścierką ( fotki brak , a szkoda bo była w urocze różowe kwiatuszki )
i pokryliśmy go jedną warstwą preparatu gruntującego "śnieżka" w kolorze popielatym.
Poszła jedna puszeczka o pojemności około 150 ml ( koszt: 10,99 )..
Słupek zmienił kolor na taki:
Nowy kolor bardzo mi się spodobał, a że mieliśmy farbę w innym odcieniu, to szkoda mi było go pokrywać tą farbą...:
Ale jak to się mówi: jak mus to mus i farba poszła w ruch ( zużyliśmy na jedną warstwę około 200 ml tego specyfiku; koszt litrowej puszki to kwota około 23 zł ).. Efekt jest taki:
Mniej porażający niż w kolorze popielatym, ale może być Planujemy położyć jeszcze jedną warstwę koloru, ale puki co, czekamy na urlop...
Podsumowując, do pracy potrzebowaliśmy:
- wiertarkę
- szczotkę do wiertarki
- odrdzewiacz
- szmatkę
- 2 pędzle
- rozpuszczalnik i pojemniczek ( jakoś te pędzle trzeba było oczyścić )
- rękawice 2 pary ( dla mnie i dla bączka )
- preparat gruntujący
- farbę
- kawałek patyka do mieszania farby
- i 5 godzin urlopu