A więc powracam do wydarzeń zeszłego roku, które jeszcze czasem uwieczniałam..
W sierpniu kończyliśmy montaż sufitów podwieszanych. Nie robiliśmy tego zbyt wiele, jedynie tam, gdzie rury od ogrzewania wymuszały na nas ich kamuflaż - kuchnia, jadalnia, salon, w niewielkim stopniu wiatrołap i inne pomieszczenia na parterze. Na poddaszu przewody ukryły się nad stropem ( nawiasem mówiąc, też z płyt k-g ). Żałujemy trochę, że tych rur nie udało się położyć pod posadzką - to dlatego że za późno się zdecydowaliśmy na ten rodzaj ogrzewania. A wystarczyło by tylko dodać 10 cm styropianu pod wylewką.. No cóż.
Pokażę Wam kilka zdjęć z parteru.
Paweł kokosi się przy rurach "c.o":
Jadalnia:
Kuchnia na zdjęciu poniżej, to już kuchnia w listopadzie, z pomalowanymi ścianami i wykafelkowana, a nawet okablowana. Niestety nie mam wccześniejszego zdjęcia sufitów w naszej kuchni.
Takie otwory na kratki wentylacyjne wycinaliśmy w suficie:
A potem pieczołowicie sprzątaliśmy
jak widać, nie bez przyjemności - leszek pomagał
W sierpniu zamontowaliśmy też kominek. Z dumą mogę powiedzieć, że sami.. ( Nie jestem pewna, ale chyba potem otwór w kominie był zlikwidowany i zastąpiony nowym, wyżej... ) Spędziliśmy przy jego ogniu wiele przemiłych wieczorów..
No i teraz są tego "skutki"
Pozdrawiam cieplutko wszystkich czytających