niecierpliwa..
Ostatnie dni mijają nam głównie pod znakiem oczekiwania na ostateczną wycenę budowy domu przez naszego szeffa.. Trwa to już 2 tygodnie i z wstępnych rozmów wynika, że może to trwać jeszcze dłużej
Jakiś czas temu szeffu obliczył nam orientacyjny koszt budowy stanu surowego i przedstawił na niego ofertę. Nawet byliśmy zaskoczeni, że nie naciągnął nas przy tym zbytnio, ale teraz zaczynam sie coraz bardziej bać, bo w tamtej ofercie miał nanieść poprawki i dołożyć do wyceny wykończeniówkę...
Przez to oczekiwanie na ostateczną ofertę jesteśmy kompletnie zablokowani w naszych kalkulacjach finansowych. Chciałabym wiedzieć już na czym stoję, zaplanować mniej więcej "w co się bawimy przy budowie, a w co nie", przeliczyć wydatki...Hmm... A tak, zupełnie zagubieni, możemy tylko pogdybać..
Marzy nam się przecież wentylacja mechaniczna, odkurzacz centralny, kominek z dystrybucją gorącego powietrza, ogrzewanie podłogowe... Ciężko by było nam się pogodzić z rezygnacją z którejś z tych instalacji.. Ale być może będzie trzeba
Co by tutaj zrobić, żeby całkiem się nie zdołkować??