"Taniej" wcale nie oznacza "TANIEJ"!
Znowu dziś trzeba było zrobić kilka ładnych kilometrów do starostwa...
Musięliśmy nanieść kolejne poprawki w naszej dokumentacji... Czasami już nie mam do tego siły.. a na dodatek urzędnicy lubią sie do wszystkiego przyczepić... Ale co tu się dziwić, nic nie może się odbyć wbrew przepisom prawa budowlanego..
Za pierwszym razem brakowało na projekcie linii zabudowy, teraz okazało się, że nasz garaż w projekcie zagospodarowania stoi za blisko ogrodzenia... I dzisiaj zastanawiam się, jak mogliśmy zapłacić tyle kasy architektowi za taką fuszerkę, za to że wciąż nie możemy zakończyć etapu papierkowego... Nie wspomnę już o fakcie, że samą adaptację obiecywał na początku skończyć w dwa tygodnie, a te jego dwa tygodnie urosły do (hola hola!!) dwóch miesięcy...
I niby nawet niedrogo policzył nam za tą adaptację, ale przez nasze rozstroje psychiczne, które dostaliśmy od niego w prezencie, kilometry które przejeździliśmy, żeby wzystkie dokumenty pozałatwiać i żeby spotykać się z nim w celu kolejnych i kolejnych korekt, mamy wrażenie jakbyśmy zapłacili mu co najmniej 3 razy tyle!!
Mam nadzieję, że za kilka lat inaczej będę patrzeć na te wszystkie doświadczenia. Ale puki co chcę ostrzec wszystkich przed specjalistami-partaczami.. Nie oszczędzajcie na siłę wybierając wykonawców,- tańszy wcale nie oznacza lepszy i niestety czasem może wyjść boczkiem..
No i i tak się rozpisałam na temat, który juz chciałam zostawić za sobą...
A miało być o wentylacji...