c.d relacji...
A więc mamy przełom lipca i sierpnia 2011 r..
Zabieramy się za wykańczanie elewacji. Montujemy nasze aluminiowe parapety.
Trochę się boimy, ale stwierdzamy, że nie będziemy wołać ekipy, żeby nam to zrobiła, zwłaszcza że podejrzewamy, że nie zrobią tego jak należy...
Dysponujemy takimi elementami:
Paweł wycina w elewacji fragmenty do umieszczenia tych nakładek krańcowych, najpierw je przykłada, potem odrysowuje ołówkiem, a na końcu tnie styropian piłką. Wcale nie jest to łatwe, ale jakoś idzie..
miejsce cięcia wygląda potem tak:
Następnie nakładamy końcówki na parapety i robimy przymiarkę:
Jest ok?
jest ok
A więc nadeszła pora na nasz "super klej"
Ładujemy go we "wstążkach" na styropian, wciskamy parapet i dajemy obciążenie:
Nadmiar pianki wypływa sobie boczkiem:
A my zabieramy się za następny egzemplarz....
Następnego dnia Paweł usuwa nadmiary pianki i w szczeliny wciska silikon
a po roku ( z przyczyn od nas niezaleznych, silikon zastępujemy tynkiem.
Czas opracowania jednego parapetu: 1,5 h
Za to zadowolenie i satysfakcja ze wspólnej pracy ( i zabawy ) są, nie ukrywajmy, bezcenne
Na koniec chciałabym jeszcze sprostować. Tym wpisem nie chcę nikomu sugerować, w jaki sposób trzeba montować parapety. Wręcz przeciwnie - chcę pokazać jak zrobiliśmy to my i liczyć na uwagi..
Pozdrawiam